Gdy otworzymy Biblię, by przeczytać cały siedemnasty rozdział Ewangelii św. Mateusza, na samym początku znajdziemy takie słowa: „Sześć dni po…” lub w innym tłumaczeniu: „A po sześciu dniach Jezus bierze Piotra, Jakuba i jego brata Jana i prowadzi ich na wysoką, ustronną górę…”. Może warto na chwilę zatrzymać się nad tym, co się wydarzyło, zanim Jezus zaprowadził trzech uczniów na Górę Przemienienia, ponieważ jest to bardzo istotne w całym dzisiejszym rozważaniu. Co się dzieje wcześniej? W szesnastym rozdziale Mateusz Ewangelista mówi o „znaku Jonasza”. Opisuje spotkanie Jezusa z faryzeuszami i saduceuszami, którzy, wystawiając Go na próbę, domagają się jakiegoś „znaku z nieba”. Jezus im odpowiedział: „Kiedy zapada wieczór, mówicie: Będzie pogoda, bo niebo się czerwieni, a rano: dzisiaj będzie deszcz, bo czerwieni się zachmurzone niebo. Pogodę po wyglądzie nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie potraficie?” (Mt 16, 2-4).
Zdarza się tak, że przeżywamy jakiś konkretny czas w życiu, ale wcale nie chcemy zauważyć tego, o co naprawdę chodzi. Szukamy gdzieś indziej i czegoś zupełnie innego. Przekładając to na konkret – trwa Wielki Post, a my żyjemy, jakby go nie było.
W tym samym szesnastym rozdziale Mateusz opisuje kolejny konflikt. Otóż uczniowie zapomnieli, by zabrać chleb na bardzo poważną wyprawę. Jezus zauważył ten spór pomiędzy nimi i powiedział: „Słabej wiary, dlaczego mówicie między sobą, że nie macie chleba?” (Mt 16,8). A potem przypomina im, że przecież już dwukrotnie cudownie rozmnożył chleb. W końcu pyta ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?” (Mt 16,15). W Biblii Paulistów znajdziemy w tym miejscu tak sformułowane pytanie: „A według was, kim jestem?” Myślę, że to jest to bardzo dobre pytanie. Warto je sobie zadać w tym szczególnym czasie, jakim jest Wielki Post. Nie chodzi o chleb powszedni, o twoją pracę, troski, zabieganie, ale o to, kim tak naprawdę jest dla ciebie Bóg? Nawet jeśli załatwisz w tym czasie mnóstwo różnych ważnych spraw i postawisz wiele namiotów dla siebie i innych (por. Mt 17,4), to i tak wcześniej czy później w sercu wybrzmi ci to pytanie: Kim jest dla mnie Bóg? Warto dzisiaj szczerze je usłyszeć, zanim, słuchając Ewangelii, udamy się na Górę Przemienienia. Kiedy Jezus pyta uczniów kim dla nich jest, Piotr, bohater dzisiejszego wydarzenia, mówi: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16). Na co Jezus odpowiedział: „Ty jesteś opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół” (Mt 16,18). Rozdział kończy się tym, że Jezus zaczyna mówić otwarcie o swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu. I ten sam Piotr za chwilę usłyszy: „Zejdź mi z oczu, kusicielu, nakłaniasz Mnie do złego, bo nie po bożemu myślisz, ale po ludzku” (Mt 16,23).
A swoim uczniom powiedział: „Kto chce iść za Mną, niech wyrzecze się samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech postępuje jak Ja. Kto chciałby zachować swoje życie, straci je. A kto straciłby swoje życie dla Mnie, odzyska je. Bo cóż pomoże człowiekowi, że cały świat zdobędzie, jeśli życie utraci?” (Mt 16,24-25). Dopiero po tych wszystkich ważnych rozmowach, które znajdziemy w rozdziale szesnastym, ma miejsce przemienienie na górze Tabor. Tam właśnie Bóg pokazuje, kim naprawdę jest Ten, który zabrał ich na to wzniesienie. Tak naprawdę chodzi tu o nasze życie i o to, kim jest dla mnie Jezus. To najważniejsze pytanie, które warto sobie zadawać w czasie Wielkiego Postu. Kim jest dla mnie Jezus? Odpowiedź nie może być wymijająca, lakoniczna ani płytka.
Jak zachowuję się, kiedy upadam, kiedy pojawia się niepewność lub niezawinione cierpienie? Może warto, by to pytanie wybrzmiało szczególnie mocno właśnie teraz, gdy na świecie szaleje koronawirus lub gdy uświadamiam sobie, że już nie wszystko będzie zależało ode mnie. Gdy pojawiają się w życiu czarne chmury i nie widać światła w tunelu. Albo dzieje się dokładnie na odwrót, bo wszystko układa się niemal idealnie, tak pięknie, że chcemy, jak Piotr, stawiać swoje namioty? Jezus chce pokazać nam, że jest Bogiem. Po to nas zabiera dzisiaj na Górę Przemienienia wraz z Piotrem, Jakubem i Janem. Chce, abyśmy odkryli, że to wszystko, co teraz dzieje się w naszym życiu i co się wydarzy w przyszłości, będzie miało sens w szerszej perspektywie, której my teraz nie jesteśmy w stanie dostrzec. To Pan Bóg jest długomyślny, nie my. To On widzi szerzej, dalej, głębiej. Zna odpowiedź na pytanie po co mam znosić to, co przynosi każdy dzień. On mówi, że trzeba wrócić do swojego życia, do (niekiedy) bardzo trudnej rzeczywistości, ale z mocnym przekonaniem, w sercu, że On jest Bogiem bliskim i zawsze trwa przy nas. Wtedy oddanie swojego życia, tracenie go każdego dnia, będzie naszym zwycięstwem. Każda wyprawa życiowa, nawet ta bez chleba, bez zabezpieczeń, będzie odkryciem Jego mocy. Przemienienie Jezusa – to doświadczenie bliskości Boga, które jest bardzo istotne na naszej drodze nawrócenia. Ważne, abyśmy umieli wstać i zobaczyć, ale nie to, że znowu czegoś zapomnieliśmy, jak uczniowie chleba. Nie skupiać się na tym, że oto znowu upadliśmy, że stale boimy się czegoś i nie umiemy z tej rzeczywistości wyjść. Najważniejsze, by w tym wszystkim zobaczyć obecność Boga. Wtedy pojawi się pokój. Chodzi nie tylko o odwrócenie się „od” naszych trudnych przyzwyczajeń, ale o nawrócenie się „do” Niego. Trwający Wielki Post i to, co przeżywamy może stać się taką naszą Górą Przemienienia właśnie w tym wymiarze. Dzisiaj Jezus mówi do nas, tak samo jak do uczniów: „Wstańcie, nie bójcie się!” (Mt 17,7). Zrób to, co oni – wstań, podnieś swoje oczy i zobacz pełne miłości spojrzenie Jezusa.
„Gdy podnieśli oczy, nikogo już nie widzieli, tylko samego Jezusa!” (Mt 17,8)