Posted on

Chrystus Król. Zastanawiałeś się kiedyś tak na poważnie, co dla ciebie znaczą te słowa? Tak osobiście. Tu i teraz. Dzisiaj. W twojej konkretnej sytuacji życiowej. W świecie, który teraz ciebie otacza i w tej rzeczywistości, z którą musisz się zmagać na co dzień. Co jawi się w twoim sercu, twojej głowie, kiedy słyszysz takie określenie: Chrystus Król.

Znany już z wcześniejszego wpisu Cura Brochero pięknie pokazał, co to znaczyło dla niego. Kiedyś, jeszcze jako młody człowiek, przeżywał poważny kryzys. Nie wiedział, w którą stronę iść, jak pokierować swoim życiem. Nosił w sercu różne tęsknoty i pragnienia. Pojawiała się w nim myśl o kapłaństwie, ale ciągle myślał, że to nie jest droga dla niego, lecz dla tych innych… lepszych… bardziej religijnych. Bardzo cierpiał. Zupełnie przypadkowo usłyszał kazanie, w którym kaznodzieja mówił o Ignacym Loyoli i jego medytacji „o dwóch sztandarach”; o żądaniach i ofiarach jednej i drugiej drogi. Jeden sztandar to chorągiew Jezusa. Drugi zaś powiewa na czele armii Antychrysta. Jednak to człowiek sam decyduje, pod którym sztandarem chce walczyć. Kogo wybiera na króla swojego życia, komu chce służyć. Na koniec tej medytacji, przeżywanej obecnie podczas drugiego tygodnia rekolekcji ignacjańskich, człowiek jest wzywany do dokonania jasnego wyboru – do ofiarowania Jezusowi swojej osoby. Prosi wówczas Chrystusa o łaskę, aby mógł Go naśladować i być przyjęty pod Jego sztandar.

Cura Brochero

U księdza Brochero właśnie wtedy wszystko się zaczęło… Odkryte wówczas rekolekcje ignacjańskie zaczął nazywać „kąpielą duszy”. Mówił do swoich parafian: Bóg, podczas świętych ćwiczeń, nauczył mnie i was, że niekiedy lepiej, aby człowiek stracił swój honor, swój majątek, a nawet swoje życie, ale nie wolno mu stracić Boga i swojego zbawienia.

Inaczej mówiąc, zrozumiał, że wyżej wymienione wartości nie mogą być w życiu stawiane ponad Bogiem. I może warto przypomnieć tutaj Fundament rekolekcji ignacjańskich:

  1. Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją.
  2. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony.
  3. Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu.
  4. I dlatego trzeba nam stać się ludźmi obojętnymi [nie robiącymi różnicy] w stosunku do wszystkich rzeczy stworzonych, w tym wszystkim, co podlega wolności naszej wolnej woli, a nie jest jej zakazane [lub nakazane], tak byśmy z naszej strony nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa [więcej] niż ubóstwa, zaszczytów [więcej] niż wzgardy, życia długiego [więcej] niż krótkiego, i podobnie we wszystkich innych rzeczach.
  5. [Natomiast] trzeba pragnąć i wybierać jedynie to, co nam więcej pomaga do celu, dla którego jesteśmy stworzeni.

Cura Brochero był zwyczajnym człowiekiem. Tak samo kruchym i słabym, jak większość z nas. W pewnym momencie poznał miłość Jezusa, któremu pozwolił przemieniać swoje serce poprzez miłosierdzie. Zrozumiał, że to On uwalnia od wszelkiej ułudy grzechu. Doświadczył miłości Boga. Jednocześnie wyraźnie zobaczył i zrozumiał, że bardzo blisko niego jest też ten „drugi sztandar”. To drugie, często łatwe, ale fałszywe królestwo, które niepostrzeżenie robi wszystko, aby subtelnie, ale skutecznie odciągać go od Boga. Subtelnie, bo przecież… „wszyscy tak robią…”, „wszyscy tak żyją”. Cura Brochero usłyszał w swoim sercu wezwanie i dokonał radykalnego wyboru. Zdecydował, kto będzie jego królem. Wybrał ofiarne życie pod sztandarem Jezusa. Uznał Go za kapitana, a siebie za żołnierza Chrystusa. Zrozumiał, że życie jest walką, w której wszystko musi pozostać poddane pod sztandar Królestwa Bożego poprzez życie w ubóstwie i w pokorze na wzór Jezusa.

Cura Brochero żył ponad sto lat temu, ale sferze decyzji i wyborów życiowych niewiele się zmieniło. W XXI wieku równie mocno przeżywamy rozterki, kryzysy, wątpliwości. Wybór Chrystusa na króla mojego życia to kwestia rozeznania i podjęcia decyzji. Wybór pociąga za sobą konsekwencje. Wierność wyborowi oraz określony styl życia związany jest często z radykalnymi i bardzo konkretnymi krokami. Ma to swoją cenę. Bywa, że łączy się z rezygnacją, ze stratą tego, co było dla mnie ważne, ale oddalało od Boga. Popatrz na Jezusa z niedzielnej Ewangelii św. Łukasza (Łk 23,35-43). Jego sztandarem jest krzyż, który przemienia się w znak zwycięstwa. Jezus króluje na krzyżu. W pokorze i cierpieniu daje wszystkim zbawienie. Dobremu Łotrowi, mnie i tobie. Wisi na krzyżu, bo kocha cię jak nikt na świecie. Zrobił to dla ciebie, nawet jeśli trudno ci przyjąć tak wielką miłość. Chce królować w twoim sercu, ale nie zrobi tego na siłę, wbrew tobie. Poczeka aż zrezygnujesz ze swojego „ja”, czasem z czegoś, co jest integralną ciebie i przyjmiesz Jego miłość.

Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył (Łk 23,35).

Stań pod krzyżem Jezusa i patrz. Bądź przy Nim w tej chwili. Potem wybierz króla swojego życia…